Ojciec znów wcisnął mi jakiś syf do ust. Mówi że to to kropelki witaminki i takie tam i że jak zjem to będę zdrowy - ale na pewno nie psychicznie. Ochydztwo fuj paskudztwo tfu niw wiem skąd producent wziął aromat zgniłej pomarańczy wyciskanej ręką wyciągniętą z kiszonych ogórów, ale to na pewno właśnie to. Następnym razem poproszę coś na spirytusie niech i ja mam coś z życia.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz