poniedziałek, 24 sierpnia 2009

Zamykamy oczka


Gdzieś usłyszałem, że „Kto rano wstaje temu Pan Bóg daje”. Niestety nie dosłyszałem co ( mam nadzieję, że plejstejszyn). Przystąpiłem więc do działania i od pewnego czasu wstaję regularnie o 600. Duzi też oczywiście wstają ze mną – ale mają miny – i zaczyna się nowy dzień: Jedzonko, kupka, pieluszka, albo odwrotnie a potem tok szoł z moimi miśkami i generalnie jest fajnie. Starym jednak jak zawsze coś nie pasuje  więc ostatnio zgred wymyślił nową debilną grę. Debilną bo zawsze przegrywam. Gra nazywa się „zamykamy oczka” po krótce polega na tym, że zawodnicy kładą się koło siebie na łóżku i zamykają oczka kto wytrzyma dłużej wygrywa. Ostatnio wytrzymałem do  1000 ale stary i tak był lepszy o 15 minut – głupia gra – a plejstejszyn nadal nie ma chyba ktoś tu mną manipuluje

niedziela, 23 sierpnia 2009

Tiramisu

Dziś znów użyłem „swoich metod”. Jarecki z miną triumfatora wrócił właśnie  z osiedlowego sklepu dzierżąc w ręce trofeum zwanym tiramisu. Nażarł się łobuz i chucha – „ patrz synu to jest coś dobrego jak będzie duży też dostaniesz”.

Zapach niczego sobie: kawa ( znam, piję – wiem niezdrowo ) i jakiś drugi znajomy zapach jeszcze nie wiem co to ale Jarecki śmierdział tym strasznie jak wrócił z pępkowego. W każdym bądź razie zrobił mi smaka patafian jeden.

 „Kupa nierychliwa ale sprawiedliwa” pomyślałem. Po raz kolejny ogromna flatulencja wzbogacona silnym efektem wonnym rozległa się niczym grzmot po chaupie… koniec deseru tatuśku … śmierdzi co?

Jarecki z miną obrydzenia odłożył talerzyk i zabrał się za to co robi najlepiej: lewa nóżka prwa nóżka, chusteczka, alantan, pampersik – właściwy człowiek na właściwym miejscu.

piątek, 14 sierpnia 2009

Wojna

Staremu chyba odbiło. 
Cały dzień lało a ten ubrał się w jakieś debilne ciuchy w kolorze khaki ( tak jakby o numer za małe – zwłaszcza w pasie che che che) założył na mój bolid obciachową foliową szmatę i powiedział „synu musisz poznać również warunki ekstremalne idziemy na zwiad”.

Boże ! Najwyraźniej w młodości skrzywdziło go WKU. Przez to, że nie wysłali go na misję do jakiegoś zadupenlandu teraz ja muszę popierdzielać przez błoto kałuże i strugi deszczu tylko po to żeby Stary mógł sprawdzić możliwości bolidu … i moje w innych warunkach klimatycznych czytaj w parku ( czyli trzy drzewa i pięć komarów).
I może nie było by tak najgorzej gdyby nie to, że przez to badziewie nie widać żadnych fajnych niemowlaczek. Trudno może jutro.

Zemsta

Znów mnie wkurzył. Zgred mnie wkurzył. Zdjął pieluchę odarł z resztek godności i jak co dzień położył na wagę przed kąpielą, bo mierzyć mu cię zachciało. Pewnie to dlatego że jego wadze skończyła się skala che che che. 
Dziś jednak zemściłem się srodze. Obok wagi leżał telefon, a dalej laptop przycelowałem wziąłem poprawkę i … dobrze, że mnie prąd nie kopnął – stary znów wykrzykiwał jakieś słowa na k.

Od dziś wprowadzam system karno motywacyjny:
- małe przewinienie – długotrwała flatulencja z efektem węchowym
- średnie – mikcja w kierunku najbliżej leżącego wartościowego przedmiotu
- za duże przewinienie grozi kara kupy na rękę przy przewijaniu.
Trzeba ich jakoś wychować na dobrych rodziców.
W ramach nagrody piętnaście minut snu w ciągu dnia za każdy dobry uczynek – dobre jedzonko, widzenie z miśkami, 10 minut reklam w TVN – fajne kolorowe ruchome.

sobota, 8 sierpnia 2009

Poza tym nic mnie tak nie uspakaja jak centrum handlowe ten zapach zgiełk klimatyzacja... odpływam szcęśliwy. Rano zwiedzilimy  tesco media markta i Oszołoma i nawet pozwoliłem dużemu kupić kiełbasy na jutro na grila - obiecał, że się podzieli.

Makdonalda też już zaliczyłem i Super Farme a Arkadii tam obskoczyła mnie masa ludzi i zaczęli się strasznie wdzięczyć i gratulować czegoś starym. Do mnie robili tylko głupie miny - nawet się nie przedstawili - chyba wolę Makdonalda. A w Ołoszołomie ojciec pozazał mi Plejstejszyn ... fajna ...chcę

Jak wychować rodzica.


Przez trzy dni mi ten syf dawali, więc w celach dydaktycznych wyłem sobie co piętnście minut. Doszli więc do wniosku, że że to przez nie i już nie dają - a ja nie wyję. Intelignetne zwierzęta, nie?

W jakiejś książce przeczytali że mam zacząć bawić się włąsnymi dłońmi. A ja tylko próbowałem podrapać się po łokciu - ale się cieszyli.

Mam nowych przyjaciół trzy misie w kostiumach pszczółek kręcące się na uwięzi w rytm tandetnej bazarowej muzyki. O gustach sięjadnak nie dykutuje a mnie się akurat podoba. 

czwartek, 6 sierpnia 2009

Państwo opiekuńcze.

Obiekt karmiący zwany dalej Mamą próbuje wysłać mnie do znachora na jakieś badania. Na szczęście wszyscy są tak zapracowani ( to znaczy są na wakacjach ) że pójdziemy dopiero w październiku.

Ojciec zaś piekli się i na zmianę powtarza słowa "państwo opiekuńcze" i jakieś słowo na k, którego jeszcze nie rozumiem. Powiedział, że wykupi mi abonament w Medikadawerze - ki czort? wolę plajsejszyn.

Na pochybel farmaceutycznym korporacjom.

Ojciec znów wcisnął mi jakiś syf do ust. Mówi że to to kropelki witaminki i takie tam i że jak zjem to będę zdrowy - ale na pewno nie psychicznie. Ochydztwo fuj paskudztwo tfu niw wiem skąd producent wziął aromat zgniłej pomarańczy wyciskanej ręką wyciągniętą z kiszonych ogórów, ale to na pewno właśnie to. Następnym razem poproszę coś na spirytusie niech i ja mam coś z życia.

wtorek, 4 sierpnia 2009

Ochrona zdrowia w Gabonie - czyli sczepienie w RP

... bolało ...

... podstępem mnie zwabili ...

... i wbili trzy grube igły ...

... bolało ... 

Więc teraz mogę sobie bezkarnie popłakać. Tak do 1500 potem się przekimam.

Ojciec zasknerzył i dostałem trzy strzały zamiast jednego. Zły ojciec. 

Flatulencje czyli co umiem.

Umiem powiedzieć haj i heloł. Wczoraj mi się udało.

Umiem też beknąć i pierdnąć wzbudzając niczym nieuzasadnioną radość moich domowników - prymitywy ( zwłaszcza ten większy z podwójnym podbródkiem )  

Nie wiem jakie kupy robię bo ich nie widzę ale stary się strasznie cieszy jak widzi coś co określa mianem koloru khaki i mówi, że to jego ulubiony.

Umiem też jeść, spać, ryczeć, i pokazywać międzynarodowy gest przjaźni ( no prawie )

Dzień dobry nazywam się Pafnuc

Dzień dobry nazywam się Pafnucy. Właśnie się urodziłem i zacząłem pisać.

Aby uściślić trzeba dodać, że starzy w urzędzie nazwali mnie jakoś innaczej, ale chyba zapomnieli jak bo mówią do mnie Pafnuc -  ale  mnie się podoba. Co do urodzenia to też już parę dni minęło a nawet tygodni - prawie siedem ale jakoś staremu nie chciało się wcześniej zadbać o archiwizację moich przemyśleń. Poza tym to właśni on zanim nie posiąde wiedzy na temat ortografii i interpunkcji będzie moim kronikarzem.

Nie wiem czy jest to dobry wybór bo z tego co mówił to w kwestiach polonistycznych to z niego tak zwana noga zwana też dupą, ale obiecał, że jak go  zatrudnięto kupi mi Plajstejszyn i choć jeszcze nie wiem co to to tak się podjarał, że to chyba coś fajnego więc może jestem i skorumpowany ale przynajmniej sobie pogram.

Tyle na początek